❗❗❗Zostań Liderem Trendów❗❗❗📣Zgłoś się i zdobądź prestiżowy certyfikat Lidera Biznesu❗❗❗📣  

Drzewa owocowe w mieście

Podziel się

Nasze wejście w krajobraz jest od wieków nieustającą interwencją w jego przyrodnicze cechy. Gdy miasto się powiększa, podmiejski las staje się zalążkiem osiedlowego parku, a reliktowy sad bez zmieniania formy zmienia funkcję z wiejskiej na miejską i starzeje się wraz z blokami, które rozdziela. Czasem łączy sąsiadów i pokolenia. Raz budzi silne i sprzeczne emocje, a innym razem łączy mieszkańców w obojętności na jego los. Drzewa owocowe jednak, zasadzone ręką zapomnianych antenatów, są w naszym sąsiedztwie nieraz w bardzo zaskakujących miejscach.

 

Powstawanie ogromnych osiedli z wielkiej płyty było wielkim wyzwaniem i dokonaniem. Do dziś około 20 mln obywateli Rzeczpospolitej mieszka w budynkach wzniesionych w czasach Polski Ludowej. Liczba mieszkających w „wielkiej płycie” nie jest łatwa do oszacowania, podobnie jak określenie, czym jest „gierkowskie blokowisko”. Mimo obiektywnych przesłanek historycznych i urbanistycznych określających ramy pojęć, w potocznym rozumieniu wzięte w cudzysłów zwroty są mniej ostre. „Wielka płyta” i „gierkowskie blokowiska” to raczej koktajl wspomnień i legend, żalów i sentymentów. Podobnie jak czas i kraj, w którym je osadzamy. Bo PRL to już ani państwo, ani jego ustrój. To konstrukt rozciągający się między groteskowymi hasłami: „komuno wróć” i „precz z komuną”. Nawet jeśli odnowiona, demokratyczna Rzeczpospolita Polska wkroczyła już w wiek zwany chrystusowym, czyli warty refleksji i podsumowania swojej młodej dorosłości. Dziś z pewnym niedowierzaniem oglądamy rodzinne albumy zdjęć z „czasów słusznie minionych”, a pewien ich szczegół przykuwa uwagę. Na większości zdjęć robionych na spacerach z naszego dzieciństwa i młodości, dziś nawet pławiące się w zieleni osiedla, były niemal bezdrzewne.

 

Wiosna

Planowo nasadzone drzewa, które pojawiają się na osiedlach Polski Ludowej, od schyłku małej stabilizacji do schyłku stanu wojennego, to na tych zdjęciach zieleń niedostrzegalna. Owszem, są patyczki młodych nasadzeń, ale nie grubsze od stabilizujących je palików. Jeśli na starej fotografii jakieś drzewo widoczne jest wyraźnie, zwykle jest to zielony ostaniec, świadek historii zmian społecznych i przestrzennych z czasów, gdy wsie wchłaniane były przez miasta. O ile w kwestii gatunków drzew z rodzajów nieuchodzących za owocowe, np. klony, graby, dęby, lipy, topole, nie mamy wątpliwości, to w zakresie kwalifikowania drzew pozostałych po zlikwidowanych zagrodach, np. grusz, jabłonek, wisienek, orzechów, sprawa się komplikuje. Czy utraciwszy funkcję produkcyjną, wciąż są drzewami owocowymi? Zdecydowanie tak, choć kojarzenie z produkcją ujmuje nieco radości z ich kwiatów, przebarwiających się liści, różnokolorowych owoców czy ogólnego pokroju, czyli tego, co sprawia, że doznajemy psychologicznych korzyści z obcowania z pięknem przyrody. Ale w świecie wczesnych i subtelnych przyjemności biała chmura oblepiająca koronę drzewa skłaniała do robienia sobie z nią pamiątkowego zdjęcia. Coś tak ulotnego jak kwiat przydrożnej wiśni czy śliwy zachwyca niezależnie od szerokości geograficznej. Słynny jest japoński zwyczaj podziwiania urody kwiatów wiśni piłkowanej (Cerasus serrulata), a ma on swoje podłoże w tylko trochę mniej znanej tradycji podziwiania kwiatów moreli japońskiej (Prunus mume). Jest to miłe jak powitanie wiosny. Chyba, że do wyobraźni zakradnie się lęk. Może towarzyszyć od pierwszego słyszalnego brzęczenia pszczoły na jej pierwszym wiosennym oblocie, aż do opadnięcia ostatniego płatka. Jest jeszcze trochę dziwna niechęć do drzew owocowych powodowana tym, że... w końcu przekwitają i zrzucają kwiat. Tym obficiej, im bogatsze było ich kwitnienie. Choć dzieje się tak od dziesiątków milionów lat, to dopiero od paru lat zniechęca to niektórych do sadzenia drzew owocowych w charakterze ozdobnym.

 

Lato

Jeśli komuś przeszkadzają opadające płatki i pod pozorem oszczędności narzeka na konieczność zamiatania ich przez kilka dni w roku, jak będzie odnosił się do opadających owoców? Trochę strach o tym myśleć. Choć w nie tak odległych czasach słabej gospodarki i jeszcze słabszego zaopatrzenia sklepów, drzewa owocowe były cenne – wnosiły wkład w aprowizacyjną niezależność ich posiadaczy. Czasem stojąc w miejscu ogólnodostępnym, stanowiły dobro powszechne osiedlowej wspólnoty. Mimo iż o ich wkładzie w bioróżnorodność nikt poza przyrodnikami nie słyszał. Ałycze, derenie, morwy nie były więc biocenotyczną domieszką, a źródłem półproduktów do wytwarzania kompotów, galaretek, dżemów. O ulęgałki nie toczyły się sąsiedzkie spory na miarę sienkiewiczowskich bohaterów; rodziny Rzędziana i Jaworskich („Owóż jak ją Jaworscy trzęsą, to i nasze gruszki opadają, a dużo idzie na miedzę. Oni tedy powiadają, że te, co na miedzy to ich...”). Raczej przeciwnie, współpraca sąsiedzka rozciągała się od zbieractwa przez przetwórstwo aż do konsumpcji. Niezależnie jaki stan skupienia przyjmował ostateczny produkt... Sadzone dziś grusze drobnoowocowe (Pyrus calleryana) mimo łudzącej nazwy nie mają wiele wspólnego ani z dziełami Sienkiewicza, ani Mickiewicza („...a wszystko przepasane jakby wstęga, miedzą zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą”), choć też pochodzą ze wschodu, tyle że Dalekiego Wschodu. Drobność ich owoców, niezmienne piękno kwiatów zebranych w kilkukwiatowe baldachogrona i duża odporność na miejskie zanieczyszczenia robią wrażenie. Wszystko to sprawia, że coraz częściej spotykamy grusze drobnoowocowe w miastach. Jabłonie ozdobne, nazywane też rajskimi jabłoniami, dotrzymują tempa gruszom. Pod względem botanicznym to przede wszystkim krzyżówki pochodzące od jabłoni niskiej (Malus pumila), purpurowej (M. purpurea), kwiecistej (M. floribunda) i jagodowej (M. baccata). Wszystkie rajskie jabłonie należą do najpiękniej kwitnących drzew, a właściwie drzewek, bo rzadko przekraczają wysokość 5 m. Ozdobne, drobniutkie owoce są jadalne, ale na surowo nie przedstawiają zbyt wysokich walorów kulinarnych. Są zwykle żółte, pomarańczowe lub czerwone i przez swoje rozmiary chętniej zjadane przez ptaki. Niepokojące może być to, że rajskie jabłuszka wypierają z miast starzejące się egzemplarze jabłoni odmian historycznych, zwanych potocznie starymi odmianami. Są czasem rekomendowane jako nasadzenia kompensujące usuwanie egzemplarzy odmian historycznych.

 

Jesień

Mieszkańcom Żoliborza nie jest łatwo pielęgnować tradycje sąsiedzkich owocobrań. Zdaniem sąsiedzkiej grupy Owocowe Sady Żoliborskie urząd dzielnicy utrudnia pielęgnowanie dziedzictwa kulturowego, które odznaczyło się nawet w nazwie osiedla. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że projektantka osiedla, Halina Skibniewska, już w drugiej połowie lat 60. zaplanowała zachowanie zieleni dawnych sadów jako elementu kompozycyjnego i funkcjonalnego układu osiedla. W kolejnej dekadzie zabieg zachowywania na nowopowstających osiedlach całych sadów w charakterze zieleni rekreacyjnej osiągnął skalę krajową. Z powodzeniem dotrwał do końca PRL. Nawet jeszcze w roku 1992 teren i nasadzenia zlikwidowanych ogródków działkowych stały się bazą dla nowo powstałego parku Sady Żoliborskie. To jednak zieleń zachowana, której warto bronić. Ale słabo przemyślane miejsca nowych nasadzeń drzew owocowych mogą stać się zarzewiem konfliktów. Niektórych trochę drażnią już same opadające kwiaty albo liście. Ale owoce na chodniku mogą rozzłościć naprawdę, nawet jeśli to taka drobnica jak czarny bez czy mirabelka. Opowieści o ślizganiu się na śliwce są chyba trochę przesadzone. Widok umazanego chodnika jednak i doznania zapachowe, jakich w ciepłe dni dostarcza fermentująca materia owoców, nie zjednuje sympatyków towarowym odmianom drzew owocowych.

 

Zima

Liczba starych drzew na osiedlach mieszkaniowych w ciągu ostatnich kilkunastu lat spada. Śródpolne zadrzewienia, które znalazły się na osiedlach z wielkiej płyty w postaci starych dziś grusz czy czereśni, nie przedstawiają już dla mieszkańców wartości, choć stanowią historyczny materiał pomologiczny oraz  trudny do rekonstrukcji zabytek kultury i przyrody ożywionej. Działania naukowców z Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej w Powsinie czy Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Radzionkowie pewnie nie odwrócą trendu niszczenia starej „owocówki” naszych osiedli. Na szczęście coraz popularniejsze są oddolne inicjatywy ratujące historyczne, lokalne odmiany drzew owocowych. W rejonie San Francisco od 2012 r. działa oddział miejskiej partyzantki ogrodniczej o specyficznym profilu działania. Guerrilla Grafters to dosłownie osoby dokonujące partyzanckich szczepień drzew owocowych. Tradycyjne odmiany sadownicze drzew owocowych szczepią na sadzonych przez służby miejskie egzemplarzach odmian ozdobnych. Pomysł prosty i pożyteczny, który znajduje naśladowców m.in. w krajach Mezoameryki.

 

Złoty środek

Działania w obszarze ogrodnictwa partyzanckiego są jednocześnie romantyczne i ekscytujące. Nie zastąpią jednak rozwiązań prawno-organizacyjnych. Zabytkowa zieleń, a tym są przecież również sady pełne historycznych odmian drzew owocowych, potrzebuje uporządkowania statusu formalno-prawnego. Może być to trudne ze względu na zaszłości prawne i ze względów finansowych, bo wymagałoby ustanowienia funkcji miejskiego kuratora lub konserwatora zieleni o odpowiednich kompetencjach. Nawet kierowanie zachęt adresowanych do właścicieli prywatnych sadów wymagać będzie nakładów finansowych i merytorycznego wsparcia ze strony instytucji miejskich. Wreszcie w zakresie planistycznym niezbędne jest przygotowanie pełnej waloryzacji przyrodniczej osiedli z uwzględnieniem miejsc cennych kulturowo i objęciem tych miejsc ochroną prawną. Zachowane sady powinny być wpisane do planów zagospodarowania przestrzennego jako tereny zieleni urządzonej. Wobec braku innych, cenniejszych kulturowo elementów zieleni wysokiej, sady, a nawet pojedyncze drzewa owocowe sprzed założeń osiedlowych, stają się bardzo istotne. Zasługują na objęcie ich polityką ochrony dziedzictwa przyrodniczego, ale również na większą uwagę ze strony zwykłych mieszkańców. Może pochylenie się nad drzewem owocowym w mieście pozwoli znaleźć złoty środek między zielenią ozdobną a uprawą towarową. Wspólnym mianownikiem może być świadomość subtelnego piękna historii kształtowania krajobrazu.

Tekst: Witold Szwedkowski

Stowarzyszenia Architektury Krajobrazu

Miejska Partyzantka Ogrodnicza

 

Pełna treść artykuły w e-wydaniu!

CZYTAJ DALEJ